Żeby przełożyć fenomen Berlusconiego na polskie warunki, musielibyśmy sobie wyobrazić, że Jarosław Kaczyński do tego wszystkiego, za co go kochamy (no, z wyjątkiem Smoleńska), dodaje jeszcze afery korupcyjne i zamienia subtelny język insynuacji na pospolite buractwo bez osłonek a’la Lepper – i mimo to wygrywa kolejne wybory.
Niewyobrażalne? A jednak we Włoszech, kraju ponoć cywilizowanym i demokratycznym kilka razy dłużej niż Polska, naprawdę coś takiego miało miejsce – i na tym się bynajmniej nie skończyło. Berlusconi jako premier kilkakrotnie zmieniał prawo w taki sposób, żeby się wykręcić od odpowiedzialności za wspomniane afery, kompromitował się na arenie międzynarodowej żenującymi wypowiedziami i wygłupami na szczytach unijnych – i mimo to wygrał jeszcze trzecie wybory. Potem oprócz kolejnych afer korupcyjnych i coraz bardziej niewyparzonego języka („mam dość tego gównianego kraju”, powiedział o Italii w rozmowie ze swoim wspólnikiem w przekrętach) wypłynęły jeszcze informacje o orgiach z nieletnimi prostytutkami, co już wywołało falę demonstracji przeciw niemu – i nawet mimo tego może by się utrzymał na stołku do końca kadencji, gdyby nie dobiły go problemy gospodarcze.
Wcale się nie dziwię, że Włosi hucznie świętowali jego odejście. Za cholerę nie mogę natomiast pojąć, czemu wcześniej trzy razy na niego głosowali. Pierwszy raz – OK, każdy popełnia błędy. Drugi raz – no dobra, rozczarowanie rządami lewicy mogło być jakimś wytłumaczeniem. Ale żeby jeszcze po raz trzeci, kiedy już nie było żadnych wątpliwości, co to za typ – tego to już naprawdę nie ogarniam.
No ale wreszcie jego passa się skończyła, już raczej ostatecznie – i można chyba uznać, że w końcu jest jakiś pożytek z tego kryzysu:-).
Komentarze
Pomyśl, że to pewnie nie ci sami, którzy na niego głosowali. Przecież nie dostawał chyba 100%?
Niewyobrażalne? Że mimo afer (hazardowej, stoczniowej, wyciągowej), pospolitego buractwa (Palikot, Niesiołowski, „dożynanie watach” Sikorskiego), wygłaszania ciekawych zdań o kraju („polskość to nienormalność”) ktoś może wygrać kolejne wybory? Dziwny kraj te Włochy.
Wyborcza.pl: Seweryn Blumsztajn: O pokorę wobec talentu apeluję
Wygląda na to, że Blumsztajn nigdy nie czytał Folwarku Zwierzęcego i nie ma zielonego pojęcia czym jest równość. To może jakiś parytet dla pedofilii? ;-)
Teraz należy zadać sobie pytanie! Czy Berlusconi jest mniejszym dobrem narodowym niż Polański i dlaczego pianista może posuwać dzieci, a premier już nie?
Ja zaś nie rozumiem, jak przejście władzy od prawicy do socjalistów ma uratować budżet… Chyba, że te słowa znaczą tam tyle, co u nas ;)
Matko jedyna, dialektyka oprawców, żadnej dystynkcji w rozumowaniu… Ledwo człowiek poszedł po frytki, a Cichy już na deskach, zupełnie jak Gołota. Wstydu nie macie! :D
@quest: Po zacytowanym fragmencie sądziłem, że jest to sarkazm ze strony Blumsztajna. Kliknąłem do całości, i zwątpiłem.
@Barry: twierdzenie torero: w światowej mowie wiązanej nie istnieje fragment sarkastyczny tak bardzo, żeby niezerowa grupa intelektualistów nie była w stanie wygłosić go śmiertelnie poważnie.
@torero: zgubiłeś kwantyfikator.
Kwantyfikator zgubiłem, i prozę mową wiązaną nazwałem… Eeee, wracam dzisiaj pod most.
@remiq
Nice try, ale analogie naciągane – ani nie ten kaliber, ani zarzuty nie dotyczą samego Tuska, z wyjątkiem cytatu, ale ten prymitywnie wyrwałeś z kontekstu:
Przyznasz chyba, że kontekst „trochę” zmienia wymowę tych słów.